W Centrum Kultury Rodzimej w willi Czerwony Dwór odbyła się promocja kolejnego albumu „Zakopiańskie malarstwo na szkle”. Tym razem prezentowana jest witrochromia trojga rodzeństwa: Stanisławy Czech-Walczakowej, Janiny Czech-Kapłanoweji Bronisława Czecha. To piąty już album o zakopiańskiej witrochromii stanowiący dokumentację tej pięknej i wyjątkowo trudnej dziedziny sztuki stanowiący także uzupełnienie istniejącej luki badawczej. W spotkaniu uczestniczyła autorka tekstu do albumu dr hab. Monika Golonka-Czajkowska profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, która opowiadała o przeprowadzonych badaniach. Malarstwo na szkle utalentowanej trójki rodzeństwa Czechów zasługuje na uwagę z co najmniej kilku powodów. W kontekście rozwoju tej dziedziny twórczości na Podhalu, w klarowny sposób pokazuje zasadniczą zmianę estetyczną, która dokonała się w podejściu do szkła jako tworzywa artystycznego na przestrzeni kilkudziesięciu lat, począwszy od okresu międzywojnia aż po lata 80. XX wieku. O ile obrazy Bronisława Czecha są wyraźnie zakotwiczone w konwencjach estetycznych, typowych dla malarstwa, uprawianego przed II wojną światową przez artystów zafascynowanych Tatrami i kulturą górali podhalańskich, o tyle prace Stanisławy Czech-Walczakowej należą już do zupełnie innej epoki w dziejach polskiej kultury artystycznej. Początek tego drugiego okresu przypada bowiem na schyłek lat 40. XX., gdy w powojennej Polsce zaczyna intensywnie rozwijać się nowy nurt twórczości plastycznej, zwany współczesną sztuką ludową, a jej integralną częścią stanie się wkrótce podtatrzańskie malarstwo na szkle z Zakopanem jako jego centrum.Przejście to widać bardzo dobrze zwłaszcza w pracach Janiny Czech-Kapłanowej, której obrazy sytuują się wyraźne na styku tych dwóch epok. Obrazy rodzeństwa Czechów można potraktować również jako odbite w szkle ślady, dokumentujące różne, nierzadko bardzo trudne koleje ich losu. Dla Bronisława malowanie na szkle, uprawiane niegdyś jako zajęcie dodatkowe, po uwięzieniu w KL Auschwitz warunkowało jego codzienną egzystencję w obozowym piekle. Dla Stanisławy jako twórczyni ludowej tworzenie obrazów było wybranym świadomie zawodem, ale też zajęciem, z którego do końca czerpała dużo przyjemności i satysfakcji. Z kolei Janina traktowała kopiowanie dzieł zmarłego brata za swój siostrzany obowiązek, a malowanie na szkle uznawała za część rodzinnego dziedzictwa, o które należy dbać i je kultywować. Prezentowane w albumie obrazy pochodzą z kolekcji prywatnych, ich fotografie wykonał Paweł Murzyn. Nader ważną część albumu stanowią fotografie dzieł Bronisława Czecha udostępnione przez Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau. Legendarny sportowiec tworzył bowiem nawet podczas swego pobytu w KL Auschwitz, gdzie zmarł w 1944 roku. Publikacja ukazała się w językach polskim, angielskim, niemieckim i rosyjskim i została dofinansowana ze środków MKiDN pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Jako pierwszy album otrzymał Jacek Kapłan, syn Janiny Czech-Kapłanowej. Spotkanie uświetniła muzyka w składzie Adam Karpiel, Tadeusz Gocał i Grzegorz Bochnak. Tekst: Małgorzata Wnuk, zdjęcia: Maciej Jonek
Podhalańskie szale i chusty odróżniają się od ich odpowiedników w innych regionach Europy i świata ręcznie przyprawianymi strzępkami. Centrum Kultury Rodzimej w willi Czerwony Dwór miało przyjemność zorganizować i gościć w swoich przestrzeniach warsztaty z tej rękodzielniczej sztuki, wymagającej ogromnej precyzji, a przede wszystkim cierpliwości. Październikowym spotkaniom, prowadzonym przez Danutę Klimecką towarzyszyła atmosfera pełna twórczej energii, rozmów, integracji oraz wymiany doświadczeń. W ich efekcie powstały przepiękne i jedyne w swoim rodzaju chusty ozdobione regionalnymi wzorami. Dziękujemy uczestniczkom za udział w zajęciach i już teraz zapraszamy na następne wydarzenia i warsztaty!
Warsztaty "Ornament podhalański w rysunku odręcznym" otworzyły cykl jesiennych warsztatów w Czerwonym Dworze. Pod okiem Joanny Wajs-Buczyńskiej, uczestnicy mieli okazję zgłębić tajniki rysunku odręcznego inspirowanego tradycyjnymi ornamentami podhalańskimi oraz stylem zakopiańskim w architekturze. Podhalańska sztuka ludowa, pełna detali i harmonijnych wzorów, stała się nie tylko inspiracją, ale również wyzwaniem. Każdy uczestnik warsztatów miał okazję spróbować swoich sił w odwzorowaniu charakterystycznych motywów, takich jak góralskie rozety czy kwiatowe zdobienia. Kreatywność i zaangażowanie były widoczne w każdym rysunku, a zajęcia upłynęły w ciepłej atmosferze. Dziękujemy wszystkim uczestnikom za udział i pozytywną energię, a także prowadzącej za ogromną dawkę praktycznej wiedzy, która została przelana na papier w postaci wspaniałych szkiców.
Wielu jest artystów malujących na szkle na Podhalu, ale malarstwo Grażyny Marusarz jest osobne, inne, zapada na długo w pamięć. Jej subtelne twarze, głębokie błękity, filigranowe elementy, bogate złocenia, wyjątkowe, rzeźbione, przemyślane oprawy, stanowią o wyjątkowości jej witrochromii. Wystawa zatytułowana „Szafirowe sacrum Grażyny Marusarz” przyciągnęła wielbicieli jej malarstwa, tym bardziej, że jest to dopiero druga wystawa tej artystki w Zakopanem. Pani Grażyna Marusarz urodziła się w Zakopanem i tu też się wychowała w rodzinie inteligenckiej z góralskimi tradycjami. Pradziadek Wojciech Krzeptowski był przez lata Dyrektorem Banku Podhalańskiego oraz współzałożycielem Związku Górali. Dziadek – Andrzej Krzeptowski grał główną rolę w filmie „Biały ślad” i współfinansował też film. Reżyserem i operatorem był brat dziadka Adam, a scenarzystą Rafał Malczewski. Dziadek ze strony ojca był wybitnym cieślą, człowiekiem gór, współzałożycielem TOPR. Ojciec pani Grażyny był urbanistą i trzykrotnym olimpijczykiem w narciarstwie alpejskim, mama Irena zajmowała się gospodarstwem domowym, kochała też narty. Grażyna Marusarz ukończyła Liceum Plastyczne im A. Kenara w Zakopanem na profilu rzeźbiarskim. Rozwijała swój talent pod okiem m.in. Kazimierza Fajkosza, Antoniego Rząsy, Arkadiusza Walocha, Antoniego Grabowskiego, Grzegorza Pecucha. Następnie na ASP studiowała rzeźbę u prof. Stanisława Słoniny, dyplom robiła u prof. Jerzego Jarnuszkiewicza. Pod koniec lat 90-tych XX wieku zajęła się malarstwem na szkle. Powoli powstawały tryptyki, poliptyki, ołtarzyki i kapliczki. Wtedy także artystka wpadła na pomysł wykorzystania do witrochromii grubego szkła. Wrodzona wrażliwość i pomysłowość, edukacja artystyczna i doświadczenie w różnych technikach plastycznych doprowadziło Grażynę Marusarz do wypracowania własnego, niepowtarzalnego i charakterystycznego stylu malarskiego, który zachwyca i fascynuje. Najczęściej używanym przez nią kolorem jest błękit paryski, którego używa z upodobaniem, zarówno do wypełniania tła, jak i do uzyskiwania specyficznych tonów koloru w połączeniu ze złoceniami. Ten specyficzny kolor jest jedną z bardziej wyrazistych cech jej malarstwa kojarzącym się samej autorce z przestrzenią i głębią. Stąd tytuł wystawy i towarzyszącego jej katalogu. Tematyka prezentowanych obrazów jest głównie sakralna. Na wystawie zobaczyć możemy wizerunki Matki Bożej, archaniołów, świętych, tematykę biblijną, a także postaci kobiet. W wernisażu uczestniczyli m.in. naczelnik wydziału kultury UM Zakopane Joanna Staszak i prof. Jerzy Jędrysiak – przewodniczący komisji kultury w Radzie Miasta Zakopane. Wernisaż uświetniła muzyka Adama Karpiela. Małgorzata Wnuk Zdjęcia: Paweł Murzyn
O tatrzańskich skarbach ukrytych głęboko w ziemi i pilnie strzeżonych krążyły od wieków legendy. Kolejni władcy Polski przeznaczali wielkie sumy pieniędzy na poszukiwania, te jednak nie przynosiły spodziewanych rezultatów. Wartość pozyskanych minerałów w niewielkim procencie zwracała nakłady. Historię tych poszukiwań przedstawił w barwnej, pełnej humoru opowieści pochodzący z Murzasichla dr inż. Józef Dorula, metalurg, pasjonat historii, nauki oraz przemysłu, zwłaszcza na Podhalu. Dokumentuje on historię z punktu widzenia metalurga, co do tej pory nie było czynione. Podsumowaniem wystąpienia dr Doruli było stwierdzenie, że podczas poszukiwań mitycznych skarbów i wytapianiu rud wycięto hektary lasów. Nie zauważono bowiem prawdziwego skarbu jakie stanowią tatrzańska przyroda, natura, krajobraz oraz… ludzie. Dr inż. Józef Dorula ukończył wydział odlewnictwa na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, tam się doktoryzował; posiada doświadczenie w pracy w przemyśle ciężkim. Zajmuje się fizykochemią procesów odlewniczych,historią procesów przemysłowych na Podhalu i ich długoterminowymi skutkami. Małgorzata Wnuk Zdjęcia: Paweł Murzyn
Wrześniowy Wieczór w Czerwonym Dworze z pięknych jesiennych gór przeniósł nas za sprawą dra Macieja Krzeptowskiego na morze, a raczej na morza i oceany świata. Absolwent studiów przyrodniczych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, były pracownik Muzeum Narodowego w Szczecinie , biolog morza, muzealnik, żeglarz, autor książek barwnie opowiedział o ludziach dwóch żywiołów, ludzi z gór realizujących swe marzenia na statkach i okrętach pływających po całym świecie. Począwszy od generała Mariusza Zaruskiego, poprzez Edmunda Chyca, Karola Góralczyka, Stanisława Czernego, Jana Rzeszódko, Józefa Jarząbka, Andrzeja i Roberta Noworytów, Jana Zapotha, Włodzimierza Wnuka i Adama Bäckera, Andrzeja Marusarza, aż do samego autora wspomnień i opowieści. Wspominał budowę szkół morskich w Gdyni, Szczecinie, Darłowie i Kołobrzegu w okresie po II Wojnie Światowej, budowę floty handlowej, rybackiej, pasażerskiej i wojennej, a także budowę i rozbudowę portów i stoczni, w których to działaniach licznie uczestniczyli młodzi ludzie rodem z Podhala. Dr Maciej Krzeptowski sam żegluje od roku 1960. Uczestniczył w wyprawach naukowo-badawczych, w badaniach na łowiskach Afryki i w Pierwszej Morskiej Ekspedycji Antarktycznej w latach 1975-76. Uczestniczył w Regatach Bermudzkich, prowadził jacht „Maria” w wyprawie dookoła świata z Mar del Plata do Szczecina. W rejsach z młodzieżą na „Starym” opłynął Islandię i dotarł na Spitsbergen. Przepojonych nostalgią i humorem opowieści wysłuchało bardzo liczne grono miłośników morza, w tym przybyli specjalnie z Republiki Czeskiej przyjaciele żeglarza. Na koniec dr Maciej Krzeptowski przekazał na ręce przedstawicielki Miejskiej Biblioteki Publicznej w Zakopanem Sylwii Bachledy-Księdzularz komplet książek oraz audiobook swojego autorstwa. Małgorzata Wnuk Zdjęcia: Paweł Murzyn
W Centrum Kultury Rodzimej w willi Czerwony Dwór została otwarta wystawa malarstwa zatytułowana Klimaty Stanisława Gałka – obrazy z kolekcji prywatnej. Artysta był niekoronowanym królem pejzażystów malujących Tatry. Przyjechał do Zakopanego w 1889 roku, tu uczęszczał do Szkoły Przemysłu Drzewnego i trafił w sam środek sporów o istotę stylu zakopiańskiego oraz znaczenie Tatr dla kultury i historii Polski. Urzekły go góry, po których chodził samotnie odkrywając ich piękno. Chociaż ukończył klasę rzeźby postanowił kształcić się na studiach malarskich. Uczył się u Juliana Fałata, Jacka Malczewskiego i Jana Stanisławskiego, następnie wyjechał na studia do Monachium i Paryża. Doszedł do własnego stylu artystycznego i swoje tatrzańskie pejzaże wystawił po raz pierwszy w 1900 roku w krakowskim Towarzystwie Sztuk Pięknych. Obrazy wystawiał później jeszcze na wystawach jubileuszowych w 1904 i 1914 roku, w Poznaniu, Wiedniu, Berlinie, Hagenbundzie czy Budapeszcie; projektował też kilimy wystawiając je m.in. w 1911 roku we Lwowie na „Wystawie Podhalańskiej”. Malował blisko 60 lat. W 1957 roku został uhonorowany Nagrodą Plastyczną Miasta Zakopanego „za całokształt długoletniej twórczości artystycznej związanej z Podhalem i Zakopanem”. Został pochowany na Starym Cmentarzu przy ul. Kościeliskiej. Na wystawie można zobaczyć obrazy Stanisława Gałka z kolekcji prywatnej kolekcjonera, który pragnie pozostać anonimowy. Jego malarstwo trafiało i trafia zarówno do odbiorców wyrafinowanych jak też i takich, którzy po prostu kochają górskie, tatrzańskie pejzaże z ich wyrazistością lub wręcz przeciwnie - zasnute mgłami, w kłębach chmur. Z szałasami i wypasanymi owcami. Na wystawie zobaczymy też portrety, w tym portret starej kobiety Tekli. To jedyny obraz z tytułem, pozostałe prezentowane tutaj nie mają tytułów. W wernisażu uczestniczyli m.in. Iwona Grzebyk-Dulak – zastępca burmistrza Zakopanego, Joanna Staszak – naczelnik wydziału Kultury w UM, prof. Jerzy Jędrysiak - przewodniczący komisji kultury, Karol Konarski – radny miasta Zakopane, a także Marta Nędza-Kubiniec i Robert Chowaniec – radni rady powiatu tatrzańskiego. Muzyką uświetnili wernisaż Adam Karpiel, Tadeusz Gocał i Szymon Tylka. Małgorzata Wnuk Zdjęcia: Paweł Murzyn